środa, 10 kwietnia 2013

Mały Gizmo i smutna historia

Gizmo zapatrzony w kurczaka :)
Kiedy dostałam Gizma, miałam siedem lat. Babcia przyniosła go w niebieskim worku (specjalnie dla niego wycięła małe dziurki). Był bardzo mały i wyglądał na chorego. Tego samego dnia mój starszy brat postanowił zabrać go do weterynarza. Ponieważ nie byliśmy przygotowani na taki wspaniały prezent - małego kotka, nie mieliśmy transportera, Dennis wziął go pod kurtkę i czym prędzej poszedł z nim do lekarza. Okazało się, że Gizmo ma kocią grypę. Trzeba mu było wkraplać co godzinę kropelki do oczu i do uszu. Wciąż leżał w swoim legowisku, więc, aby dodać mu otuchy, przyniosłam zabawkę, która wyglądała jak mały kurczak. Od razu poprawił mu się humor. Myślałam, że będę mogła się z nim pobawić, ale mama powiedziała, że musi odpocząć, po serii zastrzyków. Następnego dnia starał się oswoić z nowym domem. Dowiedzieliśmy się również, że osoba, od której wzięliśmy Gizma, wyjechała i zostały tylko jej dzieci (były dorosłe i miały gdzieś, co dzieje się z życiem młodych kotów). Ponieważ mieszkała na wsi, kiedy koty się urodziły, były zamkniete w nieocieplonym budynku. Dlatego też dostaliśmy Gizma tak schorowanego, że mógł nie przeżyć. Starałam się zachęcić do zabawy kota. Kiedy starciłam wszelkie nadzieje, po kilku nieudanych próbach rzucania kurczaczkiem, on wstał, poszedł za zabawką i wydał z siebie dziwny dźwięk, który nie przypominał miauczenia. Byłam bardzo smutna, ponieważ myslałam, że coś znowu mu dolega. Mama, kazała mojemu bratu iść z nim z powrtem do weterynarza, ale on się nie zgodził i powiedział, że odgłos, który z siebie wydał to jego miauczenie. Wszyscy zaczęlismy się śmiać. Tak minął drugi dzień Gizmusia razem z nami. O reszcie dowiecie się później, a na razie zdjęcia Gizma, kiedy był mały. Przepraszam za złą jakość zdjęć, ale były one robione dawno, gorszym telefonem.


Chory gizmo i jego smutne, podkrążone oczka
Pierwsze kroki po nowym domu


1 komentarz:

  1. Ojej,ale ładnie opisane to wszystko :) Biedny Gizmo :C I tak miał duuużo szczęścia,ze trafił akurat do Ciebie i Twojej rodziny i że się nim tak dobrze zajęliście :) Fajne zdjęcia :) I naprawdę fajnie piszesz,miło się czytało ;3 Pisz dalej! :)

    OdpowiedzUsuń